UFO w Polsce. Oto 5 kosmicznych przypadków w naszym kraju
Czy UFO to domena USA? Nic bardziej mylnego – obserwacje niezidentyfikowanych obiektów latających zdarzają się na całym świecie. Widzisz hasło „UFO w Polsce” i automatycznie myślisz – Emilcin? Pewnie, ale musisz wiedzieć, że ten najsłynniejszy rodzimy incydent nie był jedynym, który warto znać. Przedstawiamy 5 innych kosmicznych historii, które miały miejsce w naszym kraju.

1. UFO w Polsce – Wylatowo
Na pewno kojarzysz tajemnicze kręgi w zbożu, znane z niejednego hollywoodzkiego filmu. W Polsce też odnotowano liczne przypadki imponujących wzorów w zbożu niewiadomego pochodzenia.
Był 2000 rok, gdy we wsi Wylatowo, położonej w gminie Mogilno w województwie Kujawsko-Pomorskim, zauważono nietypowe ułożenie zboża. Właściciel pola, doglądając plonów, znalazł się nagle w samym środku dużego, wydeptanego kręgu – tak równego, jakby odrysowano go od cyrkla. Zielone, jeszcze niedojrzałe zboże, było udeptane idealnie płasko – mieszkańcy nie wierzyli, że człowiek jest zdolny do takiego dzieła. Podejrzenia spadły na UFO.
CZYTAJ TAKŻE:
GIORGIO A. TSOUKALOS – 8 FAKTÓW O GOSPODARZU „STAROŻYTNYCH KOSMITÓW”
Ufolodzy zaczęli zjeżdżać do Wylatowa, urządzili tam sobie nawet swoją bazę. Co ciekawe – na świecie wskazuje się ponad 70 miejsc, w których pojawiły się piktogramy w zbożu, ale nigdzie kręgi nie pojawiały się rokrocznie przez kilka lat, a u nas tak. Kręgi tworzyły się co roku tej samej nocy – z 25 na 26 czerwca. Do Wylatowa ściągały tłumy – setki ludzi pragnęło przyłapać na gorącym uczynku perfekcyjnego mistyfikatora albo ujrzeć na własne oczy pozaziemskie byty.
Fundacja Nautilus, badająca zjawiska paranormalne, wynajęła domek, z okna którego spoglądał dmuchany kosmita, a dzierżawca pierwszego pola, „które przemówiło”, prędko zaczął sprzedawać pamiątki z Wylatowa, których motywem przewodnim były oczywiście piktogramy.
W Wylatowie i w okolicach malowały się w zbożu różne znaki – raz był to potężny trójkąt z kręgami w rogach, zajmujący powierzchnię 40 na 73 m. Trudno sobie wyobrazić, by w jedną noc, bez oświetlenia, grupa zapaleńców byłaby w stanie stworzyć tak idealną figurę.
Piktogramy w Wylatowie pojawiały się do 2005 roku. Do małej polskiej wsi zjeżdżali się ufolodzy z całego świata, a magnetyczny pył, który znajdowano w kręgach powodował, że elektroniczne urządzenia szalały. Kłosy nie łamały się, a były równomiernie ułożone. Polskie znaki spełniały wszystkie wymagania, by uznać je za te prawdziwe – stworzone przez pozaziemską cywilizację.
Stanisław Barski, jeden ze specjalistów Fundacji Nautilus, komentował: „– Kto stanie w tym kręgu, nigdy już nie będzie taki sam. Jestem pewien, że nawet w tej chwili badają nas sondy telemetryczne. Odczytują nawet to, czego sami o sobie nie wiemy. Nadpisywane są końcówki naszego kodu genetycznego”.
2. UFO w Polsce -Gdynia
Obserwacje UFO nie są domeną współczesności. Przed wiekami paranormalne zjawiska przypisywano siłom nieczystym, a w 1959 roku w Gdyni powiedziano wprost – niezidentyfikowany obiekt latający nie pochodzi od ludzkiej cywilizacji.
CZYTAJ TAKŻE:
TOP 10 NAJDZIWNIEJSZYCH SPRAW POKAZANYCH W PROGRAMIE „POGROMCA TAJEMNIC”
Była 6 rano, 21 stycznia, gdy w gdyńskim porcie tajemniczy obiekt runął z hukiem w wody Bałtyku. Wydarzenie widziało mnóstwo świadków, którzy właśnie rozpoczynali poranną zmianę. Obiekt miał być pomarańczowy i roztaczać czerwoną łunę. Sprawę w trybie natychmiastowym zgłoszono Milicji Obywatelskiej, a Służba Bezpieczeństwa jednoznacznie uznała – to atak wrogich sił. Z wody wydobyto pojemnik.
Alojzy Data, portowy inżynier, komentował:
„Był to walcowaty, jakby z folii szklanej wypełniony rdzawą cieczą o wiele cięższą od wody. Nasze laboratorium bardzo bało się sprawdzić ten pojemnik. Wie pani, po wojnie dno morza usiane było różnymi świństwami. Podejrzewano, że to może być iperyt albo fosgen”.
Ciecz nie została zbadana, nie wiadomo też, co stało się z pojemnikiem, który został zarekwirowany przez funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa. Gdyńskie UFO stało się jednak międzynarodową sensacją. Zagraniczne media sugerowały nawet, że poszkodowany obcy miał trafić do szpitala. Te informacje nie zostały jednak nigdy potwierdzone.
3. UFO w Polsce – Muszyna
Z północy udajemy się pod Tatry. Jest 22 grudnia 1958 roku. Doktor Stanisław Kowalczewski spędza upragniony urlop w Muszynie i podziwia piękno okolicznej natury. Wtem – niebo od południowej strony przybiera coraz bardziej nietypowy kolor. Niebo nad górą zalała najpierw fala żółci, a zaraz potem pomarańczowy rozbłysk. Doktor chwyta swój analogowy aparat i szybko robi zdjęcie.
Co ukazało się na fotografii po wywołaniu kliszy? Latający spodek z małą kopułką na górze. Zdjęcie wywołało sensacje w całym kraju, było poddawane analizom przez najtęższe umysły PRL-u, rozpisywały się o wydarzeniu gazety – „Stolica” i „Życie Warszawy”.
Okoliczności były następujące: Stale mieszkam w Warszawie, kecz święta spędziłem w Muszynie. Jestem miłośnikiem fotografii, choć mój zawód nie pozwala mi na zbyt częste wykonywanie hobby. W dniu 22. XII. 1958 r. korzystając z chwili dobrego oświetlenia, zamierzałem zrobić kilka zdjęć plenerowych. Po obiedzie około godziny 15 zobaczyłem przez otwarte okno pokoju, w którym mieszkałem – słońce za chmurami dające refleks świetlny koloru żółto pomarańczowego. Skłoniło mnie to do sfotografowania pejzażu widocznego z mojego okna […] Zanim nastawiłem aparat słońce wyszło zza chmur. Mimo to zdecydowałem się na naciśnięcie migawki, chociaż byłem przekonany, że zdjęcie się nie uda – cytowało autora zdjęć czasopismo „Urania”. Po wykonaniu próbnej odbitki zobaczyłem jakiś dziwny, ciemny przedmiot w miejscu, gdzie miało być słońce. Z cieni drzew natomiast i oświetlenia masztu stojącego przed oknami wynikało, że prawdziwe słońce znajdowało się daleko po prawej stronie. Ja zaś brałem za słońce jakieś dziwne zjawisko świetlne, które klisza zarejestrowała jako plamę widoczną za załączonej odbitce.
W czasach, gdy ingerencja w fotografię była de facto niemożliwa, uchwycenie tak nietypowego obiektu na polskim niebie, wiązało się z prawdziwym poruszeniem na skalę kraju. Niektórzy naukowcy uznawali, że to meteoryt z roju Ursydów, inni doszukiwali się związków z… ponazistowskim kompleksem Riese w Górach Sowich, który dobrze znacie z programów o Dolnym Śląsku, w których przewodnikiem jest niezawodny Łukasz Kazek.
4. UFO w Polsce – Czaplinek
Najsłynniejszym incydentem świata, jeśli chodzi o obecność pozaziemskich cywilizacji, wciąż pozostaje zdarzenie w amerykańskim Roswell w Nowym Meksyku, 2 lipca 1947 roku (na pamiątkę tamtych wydarzeń 2 lipca obchodzimy Dzień UFO). Tego samego dnia na polskich ziemiach Pojezierza Drawskiego niebo przeszył niezidentyfikowany obiekt.
Mówi się, że w naszym Czaplinku „ustrzelono” UFO po raz pierwszy (sic!) w historii!
W Roswell kapitan Kenneth Arnold donosił o dziewięciu niezidentyfikowanych obiektach pędzących nad Górami Kaskadowymi z prędkością 2500 km/h. Tego samego dnia w rejonie północno-wschodniego Pacyfiku odnotowano obecność kolejnych 18 nierejestrowanych nigdzie obiektów. Czy to możliwe, że jeden z nich zagubił się nad polskim niebem?
Niestety nie zachowały się żadne szczegółowe relacje z Czaplinka – nie wiadomo, kto zrobił zdjęcie, ani jakie okoliczności towarzyszyły tej sesji. Jedno jest pewne – Czaplinek wpisał się na stałe w kanon historyczny ufologów z całego świata.
5. UFO w Polsce – Nadarzyce
18 lipca 2020, wieś w Wielkopolsce, nieopodal Wrześni. Właściciel pola szykuje się do ścinania zboża, tymczasem odkrywa, że pojawiły się w nim kręgi. Wieść obiegła cały świat – od rodzimego Teleexpressu, po amerykańskie media. Zainteresowani mówią wprost – to dzieło nie wyszło spod ludzkiej ręki, precyzja zachwyca, wielkość kręgów imponuje. Zdjęcia z lotu ptaka wprawiają w osłupienie.
To jedyny odnotowany w tej miejscowości przypadek. Do Nadarzyc zjechali fani zjawisk paranormalnych całego kraju. Część już grzmiała, jakoby Polska dorobiła się – w ślad za Wylatowem – nowej stolicy UFO. Póki co, nic takiego się nie zadziało, ale to może być znak, że obca cywilizacja interesuje się życiem ziemskim także na naszych terenach. Jak by nas oceniła?